#historie opowiedziane

Historie opowiedziane – Spotkanie z Maią – Qmam Kasze.

Przed Wami wywiad z osobą, która szczerze mnie inspiruje: swoim spokojem, podejściem do kobiecości i świata. Specjalistka od kuchni roślinnej, w tym autorka trzech książek, z których z przyjemnością korzystam w domowym zaciszu. Nauczycielka jogi i holistycznego stylu życia. Osoba, mająca czułe oko do fotografii – Maia Sobczak – Qmam Kasze.

Natalia: Podobno najtrudniej jest w kilku zdaniach opowiedzieć kim się jest. Podążając tropem Twoich słów: “by kogoś pokochać, trzeba pokochać najpierw siebie” – powiedz kim jesteś i co w sobie lubisz?

Maia: To w sumie ciekawe pytanie, o definicję samego siebie czy nawet o upatrywanie, gdzie jest źródło mojego jestestwa. Kiedyś zaczynałam globalnie albo od ról, które aktualnie pełniłam, teraz nieco inaczej patrzę na to, kim jestem. Po pierwsze i najważniejsze lubię być sobą, tak zwyczajnie i codziennie ze sobą być, gawędzić ze sobą, poznawać swoje głębsze warstwy, czytać emocje…i sadowić się mięciutko w sobie. Wciąż na końcu języka mam zdanie, że najlepiej, to być sobą. Jestem wrażliwą, do szpiku kości emocjonalną duszą. Nie starzeję się, tylko dojrzewam, albo jeszcze inaczej staję się codziennie mniej młoda. Konsumuję świat wszystkimi zmysłami, tak trochę po dziecięcemu, zachwycam się zwykłą codziennością – kroplami deszczu na liściach, odgłosami natury, zapachami, smakami i konsystencjami. Przyglądam się fakturom, dotykam nierówności i łapię promienie słońca szumiące w przestworzach. Układam litery w okrągłe i pyszne słowa, łączę kolory i techniki – czy to w sztuce czy w kuchni, która dla mnie jest właściwie tym samym. 

Jestem kobietą, mamą, żoną, przyjaciółką, fotografem, psychologiem, kucharką, artystką, stylistką i z pewnością obywatelką świata. Jaki by on aktualnie nie był. Przy okazji lubię marzyć, snuć opowieści i usidlać czas w kadrach. Jestem ciekawską wiercipiętą, uwielbiam zanurzać się w świecie zwierząt i znajdować magię w na pozór zwykłych czynnościach czy rzeczach. I tak, wszystko to w sobie lubię – dzięki temu jestem SOBĄ.

Książki Mai to wspaniała skarbnica przepisów na zdrowe, pyszne i kolorowe dania.

Wiele kobiet ma problem z akceptacją samych siebie, a co dopiero pokochaniem się. Jakie są Twoje sposoby?

Jestem dla siebie jak najlepsza przyjaciółka, mówię do siebie i uśmiecham się szeroko w lustrze. Podchodzę do siebie, i do świata, z dystansem – to bardzo pomaga, we wszystkim. Nazywam to podejście luźnymi pośladkami.

Praktykuję co rano jogę, jest to bardzo kobieca vinyasa z kołysaniem bioder i głębokim oddechem. Najczęściej praktykuję nago albo w samych majciochach – uwierz mi, początki mogą być trudne, bo nigdy wcześniej nie widziałaś się w takich wygibasach tak całkiem nago i część z tego co zobaczysz, odbiega mocno od ciał na okładkach gazet czy instagramowych profilach…ale to jest moje ciało, mój dom na to życie, więc jest najlepsze ze wszystkich, BO MOJE.  Idealnie nieidealne, i po kilku miesiącach takiej praktyki zaczyna się to powoli dostrzegać. 

Do tego zmiana języka i nazewnictwa, przewartościowanie – bo co mi po pięknych i szczuplutkich kostkach skoro na przykład nie działają? Moje są solidne i wytrzymałe, rozciągnięte, i nigdy mnie nie zawiodły. Nie są grube, są silne! Prawa, że dużo fajniej to brzmi? I tak się to zapisuje na moim twardym dysku, im więcej razy to powtórzę, tym stary zapis zastąpi nowy i pyszniejszy.  Naprawdę magia mieszka w codzienności, bo to co się najczęściej powtarza nas tworzy i rozwija a nie to, co od wielkiego dzwonu przyłazi. Jestem codziennie wdzięczna za ciało które mam, nawet jeśli nie wydaje się na pierwszy rzut oka takie ekstraśne – to dla mnie jest. Wszystko rozpoczyna się i kończy w głowie, w myślach. To nad nimi trzeba pracować.

Co Twoim zdaniem kształtuje nasze poczucie własnej wartości i jak możemy nad nim popracować?

Po części odpowiedź znajduje się w poprzedniej wypowiedzi. Dodam tylko, że w życiu mamy zawsze wybór, choć ostatnio jesteśmy ograniczani na wszelkie sposoby, to jednak mamy wybór – jak o tym myślimy. 

I tak, mogę siebie lubić lub wiecznie mieć pretensje o jakieś duperele i się tym obarczać – no to ja wybieram łatwiejszą i przyjemniejszą drogę, czyli lubić siebie i traktować się jak najlepszego przyjaciela. 

Czy miłość do siebie to recepta na szczęśliwy związek?

Zdecydowanie tak jest! Przecież dzielisz się z innymi TYLKO TYM CO SAMA MASZ – więc jeśli nosisz w sobie pokłady miłości, to nimi możesz się podzielić z tą drugą osobą. Głodny głodnego nie nakarmi.

Ulubiona natulowa rzecz Mai – sukienka Morelowy Świt ♡

Jakie są Wasze wspólne rytuały?

Odkąd pamiętam, umówiliśmy się, że mówimy sobie jak jest, co czujemy i co się dzieje. Poranki i wieczory są zawsze dla nas. Przytulamy się i rozmawiamy, traktujemy się z szacunkiem i miłością. Właściwie mój mąż jest moim najlepszym przyjacielem. Czuję się w jego silnych dłoniach bezpieczna i kochana, bez względu na upływający czas czy wałeczek więcej. Jego imię też jest bezpieczne w moich ustach, od zawsze.  

Dajemy sobie przestrzeń, ale i dużo czasu spędzamy razem. Podejmujemy decyzje wspólnie i wspieramy się nawzajem. Jesteśmy partnerami, dzielimy się obowiązkami i przyjemnościami. Codziennie rano piejmy razem wrzątek, jakiś zdrowotny specyfik i małą kawę czy matcha latte. Razem czytamy książki leżąc na kanapie i oglądamy filmy. Spacerujemy razem, podróżujemy i dużo żartujemy, z siebie też, bo przy tym nabiera się odpowiedniego dystansu. Zwyczajnie lubimy się, więc wspólny czas traktujemy jak prezent. 

Zawsze się ze sobą żegnamy, czekając, aż ta druga osoba odpowie… na wypadek, gdybyśmy mieli się już nigdy nie zobaczyć – przyznaję, że pisząc to ściska mi się gardło. Choć wiem, że kiedyś przecież będziemy musieli się pożegnać, jak wszyscy. Niemniej jednak ten rytuał przynosi spokój. A zapoczątkowali go moi Dziadkowie! Wiadomo, czasy były wtedy nieprzewidywalne… ale czy i nasze można przewidzieć?

A jaką rolę w tych rytuałach pełni jedzenie? 

Dużą, bo obydwoje lubimy jeść. Właściwie wszyscy lubimy jeść, z naszymi zwierzętami na czele – wszystkie to nienasycone wiecznie żarłoki (śmiech!).  Hugo też jest uwrażliwiony na smaki i przy okazji jest niezłym estetą kulinarnym. Mam w tym swój udział, od małego spędzaliśmy czas w kuchni, to w końcu miejsce mojej pracy.

Śmieszne jest to, że nasze smaki nie zawsze się pokrywają, wynika to z prakriti – czyli z tego, z czym przychodzimy na świat, z naszej natury. 

Menu dla kochających siebie – podziel się swoimi ulubionymi typami na śniadanie, obiad, deser i kolację!

Tu będę bezwzględna, wszystko zależy od naszego prakriti i upodobań. Ja jestem pitta-vata, jestem wegetarianką i stosuję jeszcze kilka obostrzeń w swojej kuchni. Do tego dochodzą pory roku, one też mocno wpływają na menu.  

Jest luty, a więc na śniadanie wytrawny krem owsiany z dodatkiem kiszonki i na przykład prażonych orzechów, na obiad kitchari: ziemniaki z kurkumą/imbirem i skórką z cytryny plus jakiś świeższy dodatek, a kolacja raczej skromna. Lubię gęstszą zupę albo niewielką ilość duszonych warzyw. Raczej proste i świeże jedzenie, no i takie, na które mam ochotę.

Powiedz jak w obecnych czasach zadbać o siebie?

Wystarczy zdać sobie sprawę, że stajemy się myślami, które myślimy… więc otaczam się naturą i spokojem. Co rano praktykuję jogę, czasem czterdzieści minut, a czasem piętnaście plus medytacja. Czytam serdeczne treści, ubieram się w naturalne materiały i korzystam z jak najnaturalniejszych kosmetyków, słucham delikatnej muzyki albo takiej przy której mam ochotę tańczyć i śpiewać uwalniając przy okazji skumulowane emocje – bo karmi nas wszystko, co do nas dociera. Od części treści się odcinam, z szacunku i miłości do siebie. Ty też możesz to zrobić.

Pracuję nad sobą, dużo ze sobą rozmawiam i analizuję swoje zachowania. Robię więcej tego, co przynosi mi szczęście i radość a mniej tego co mnie obciąża i nie pozwala wzrastać. Oczywiście wszystko w granicach rozsądku, też mam czynsz i rachunki do zapłacenia, jak wszyscy. 

A jak o relacje?

Relacje są jak rośliny, trzeba się o nie troszczyć, żeby przerwały i umocniły swoje korzenie, a potem rozkwitały z każdym kolejnym cyklem.

Co sprawia, że się uśmiechasz? 

Miłość i ciekawość, drobne, codzienne zachwyty i muśnięcia. Muzyka w radiu, cień na ścianie, ptaki śpiewające za oknem, zapach ukochanego ciała, psie łapy na poduszce, kimchi z dżemem rokitnikowym, ciepła sierść Mirabelle pod opuszkami palców…jest tego całe mnóstwo. 

Na koniec kilka wskazówek, poleceń i umilaczy według Mai 😉


Maię spotkasz TUTAJ
Zdjęcia z instagramowej biblioteczki Mai ♡

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *